Witkowscy i Letkiewicze: tarłowscy garncarze i uczestnicy flisów do Gdańska

Barański Marek < Barański Zbigniew < Życińska Marianna < Witkowska Antonina < Witkowski Andrzej < Witkowski Jan < Witkowski Mikołaj < Witkowski Jan < Witkowski Dominik

Barański Marek < Barański Zbigniew < Życińska Marianna < Witkowska Antonina < Krawczyk Katarzyna < Letkiewicz Petronela < Letkiewicz Wawrzyniec < Letkiewicz Tomasz

Tarłów to dawne miasto prywatne, a obecnie wieś położona w widłach Wisły i jej lewobrzeżnego dopływu – rzeki Kamiennej – w granicach powiatu opatowskiego, w województwie świętokrzyskim. Miejscowość ta została założona w 1550 roku przez Andrzeja Tarłę, na mocy przywileju wydanego przez króla Zygmunta Augusta. Korzystne położenie na trasie szlaku królewskiego, a także bliskie sąsiedztwo nadwiślańskiego traktu sprawiły, że w XVII wieku Tarłów rozwinął się jako ważny ośrodek rzemieślniczy i handlowy. Szczególną rolę odegrali w tym lokalni garncarze, zrzeszeni w cechu. W 1664 roku uzyskali oni od króla Jana Kazimierza przywilej umożliwiający im swobodny handel w całym kraju oraz na wolny spław wyrobów garncarskich Wisłą do Torunia, Elbląga i Gdańska. Z tych miast tarłowskie naczynia gliniane trafiały najprawdopodobniej w głąb Prus, do Szwecji, a być może również do innych krajów Europy. 

Region świętokrzyski od zamierzchłych czasów posiadał własne ośrodki produkcji ceramiki garncarskiej. Oprócz Tarłowa, w okresie nowożytnym – poprzedzającym powstanie wytwórni ceramiki szlachetnej – należały do nich m.in. pobliskie ośrodki w Bałtowie, Borii, Ćmielowie, Denkowie (obecnie część Ostrowca Świętokrzyskiego), Kątach Denkowskich (również obecnie część Ostrowca Świętkokrzyskiego), Rudzie (najpierw Ćmielowskiej, później Kościelnej), Stokach, a także nieco dalsze – w Gromadzicach oraz Iłży (Ryc. 1).

Ryc. 1. Mapa regionu świętokrzyskiego z lokalizacją Tarłowa i innych wybranych ośrodków tradycyjnej produkcji ceramiki garncarskiej (opracowanie własne na podstawie: Fijałkowska, Fijałkowski 1970; Reinfuss 1960).

Miejscowi garncarze wykorzystywali lokalne surowce ilaste, przede wszystkim pstre gliny trzeciorzędowe. W przypadku Tarłowa, wyjątkowo stosowano jednak młodsze, czwartorzędowe gliny lodowcowe, znane także jako gliny zwałowe lub morenowe (Ryc. 2). Surowce tego typu, o brunatnoszarej i popielatej barwie, były używane sporadycznie, a poza opisywaną miejscowością nie zachowała się w regionie tradycja ich wykorzystywania w produkcji ceramiki. Śladem po eksploatacji gliny morenowej są w Tarłowie relikty dawnych glinianek, z których jeszcze w drugiej połowie XIX wieku dorywczo pozyskiwano surowiec do wyrobu zapraw zduńskich.

Ryc. 2. Mapa geologiczna okolic Tarłowa (źródło: Państwowy Instytut Geologiczny).

Technologia i warsztat garncarski

Przydatność gliny zwałowej do wyrobów naczyń garncarskich wynikała z faktu, że morena ukształtowała się w oparciu o lokalny materiał pochodzący z wietrzejącego podłoża marglowego. Tego typu glina zawierała nieznaczną domieszkę piasku i pojedyncze głaziki (małe kamienie), była dostatecznie odwapniona i umiarkowanie zażelaziona, co czyniło ją surowcem jednorodnym i plastycznym. Przed przystąpieniem do pracy wymagała jednak wykonania szeregu standardowych zabiegów przygotowawczych. Zazwyczaj pozyskiwano ją jesienią, by w okresie zimowym mogła przejść proces przemarzania, który zwiększał jej plastyczność i obniżał temperaturę wypału. Surowiec zrzucano do wykopanego na podwórzu dołu i poddawano tzw. lasowaniu, czyli nasączaniu wodą. Następnie wydzielano z niego porcje przeznaczone do przerobu – ugniatano je, zbijano, przewracano i mielono. Czynności te powtarzano czasem kilkukrotnie w celu odpowietrzenia gliny i usunięcia niepożądanych domieszek, takich jak drobne kamienie lub szczątki organiczne. Dopiero tak przygotowany surowiec nadawał się do formowania na kole garncarskim lub do lepienia ręcznego.

W okresie nowożytnym do formowania gliny powszechnie wykorzystywano tzw. sponowe koło garncarskie, złożone z dwóch tarcz osadzonych na wspólnej, pionowej osi (Ryc. 3). Tzw. spony – czyli łącza w liczbie kilku sztuk – na stałe łączyły toczek (górną tarczę roboczą) z dolnym kołem napędowym. Dopiero w XIX wieku urządzenie to zostało zastąpione szybszym i bardziej wydajnym kołem bezsponowym.

Ryc. 3. Sponowe koło garncarskie: 1) koło garncarskie ze Studziennego Lasu (gm. Giły, pow. sejneński) (źródło: Muzeum Etnograficzne w Krakowie), 2) XVI-wieczny garncarz, pracujący na kole sponowym (źródło: niemiecki rejestr z 1568 roku z opisami Hansa Sachsa i drzeworytami Josta Ammana).

Garncarz, siedząc na ławie, nogami wprawiał w ruch dolną, większą tarczę koła garncarskiego. Utrzymując stały obrót, zwilżonymi w wodzie rękami najpierw wydłużał i zaokrąglał bryłę gliny, następnie kciukami wygniatał w jej środku otwór i formował dno naczynia. Operując jedną ręką wewnątrz, a drugą na zewnątrz, wyciągał ścianki i modelował brzusiec. W niektórych przypadkach wykonywał również wrąb w górnej krawędzi.  Do tak uformowanych garnków dolepiano niekiedy dodatkowe elementy, takie jak uszy, uchwyty lub nóżki, czasem wykonywano otwory. Powierzchnię wygładzano, a poszczególne części zdobiono rytem. Pracę kończono, odcinając gotowe naczynie od tarczy koła za pomocą drutu.

Po uformowaniu naczynia odstawiano do powolnego suszenia. Gdy wyschły, układano je w piecu garncarskim – od największych na dole do najmniejszych i najdelikatniejszych u góry – i wypalano w temperaturze około 1000oC. Tradycyjny piec był zazwyczaj na tyle duży, że dorosła osoba mogła w nim stanąć w pozycji wyprostowanej. Warto jednak zaznaczyć, że nie każdy z garncarzy dysponował własnym urządzeniem do wypału. Nie można wykluczyć, że w niektórych przypadkach stosowano również urządzenia prymitywne, tzw. mielesze, w których naczynia układano na warstwie drewna i obkładano kolejnymi warstwami opału. Wypalanie odbywało się bez dokładania paliwa w trakcie procesu. Wydaje się jednak, że na przełomie XVIII i XIX wieku, w prywatnych miastach regionu świętokrzyskiego, powszechnie stosowano już piece, umożliwiające kontrolowane dokładanie paliwa podczas wypału. Wyniki badań etnograficznych – w tym dokumentacja pieców garncarskich z Denkowa, Kątów Denkowskich, Łagowa i Jedlanki (Starej) – sugerują, że również w Tarłowie mogły być stosowane piece o ciągu pionowym, z poziomą kratą (Ryc. 4). Ich wnętrze dzielono na dwie komory: dolną – ogniową, i górną – przeznaczoną do ustawiania naczyń. Kratę najczęściej budowano z cegieł i wzmacniano podporą. Piece tego typu upowszechniły się zapewne dopiero w okresie średniowiecza, za pośrednictwem miejskiego garncarstwa cechowego.

Ryc. 4. Schematy pieców do wypału naczyń: 1) piec o pionowym ciągu ognia, z kratą poziomą, wkopany w ziemię, górą otwarty (Bęczyn, pow. Kraśnik), 2) piec o pionowym ciągu ognia, z kratą poziomą, górą otwarty; a – aksonometria, b – przekrój (Chałupki, pow. Kielce) (źródło: Reinfuss 1960, Tabl. I).

Rodzina Witkowskich – majstrów kunsztu garncarskiego

Proces wygrzewania i wypalania garnków trwał zazwyczaj kilkanaście godzin, natomiast wygaszanie pieca i stygnięcie naczyń mogło zajmować nawet kilka dni. Sztuka ta nie była łatwa i najczęściej przekazywana była z ojca na syna. Potwierdzają to – przynajmniej częściowo – dane zawarte w aktach metrykalnych parafii rzymskokatolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. W akcie zgonu Magdaleny Witkowskiej, z domu Pakulskiej (Ryc. 5), jej synowie – Jan (ok. 1777–po 1832) i Józef (1787?–po 1832) Witkowscy – zostali określeni jako „mieszczanie, garncarze w Tarłowie zamieszkali”. W innych dokumentach z tego samego okresu ich stryj, Kacper Witkowski (ok. 1761–1821), występuje jako majster kunsztu garncarskiego. Niewykluczone zatem, że również Dominik Witkowski (?–przed 1810) – ojciec Jana i Józefa, a brat Kacpra – trudnił się garncarstwem.

Ryc. 5. Fragment aktu zgonu Magdaleny Witkowskiej z 1813 roku (akt nr 1813/147, Tarłów; źródło: Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza).

Zachowane i przeanalizowane dotąd akta metrykalne parafii tarłowskiej z lat 1810-1814 dostarczają informacji zarówno o innych majstrach kunsztu garncarskiego, jak i o kupcach zajmujących się handlem wyrobami garncarskimi. Wśród garncarzy wymieniani są Jan Ruszczyński (lub Ruściński, ok. 1763-po 1814) oraz Kacper Surowski (ok. 1771-1831), mąż Antoniny z domu Ruścińskiej. Wśród kupców pojawiają się natomiast Wojciech Jaworski (ok. 1785-po 1811) i Jakub Rejski (ok. 1783-po 1811). Co ciekawe, prawdopodobny krewny tego ostatniego – Jan Rejski (ok. 1776–po 1812) – według jednego z zapisów pozostawał „od czterech lat w Warszawie na zarobku” (Ryc. 6). Jak dotąd nie udało się potwierdzić pokrewieństwa żadnej z wymienionych w tym paragrafie osób z przodkami autora artykułu. Być może umożliwią to dalsze badania, przede wszystkim szczegółowa analiza kolejnych akt metrykalnych.

Ryc. 6. Fragment aktu zgonu Feliksa Rejskiego z 1812 roku. Dokument zawiera informację o kilkuletnim pobycie zarobkowym jego ojca, Jana Rejskiego, w Warszawie (akt nr 1812/105, Tarłów; źródło: Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza).

Warto wspomnieć, że w aktach metrykalnych stosunkowo często jako handlarze wymieniani są przedstawiciele społeczności żydowskiej. Rzadko jednak pojawia się w nich informacja, jakimi konkretnie produktami, towarami czy asortymentem handlowali. Istnieją jednak pośrednie dowody wskazujące na to, że w XVIII i XIX wieku Żydzi zdominowali zarówno lokalny, jaki i ponadlokalny handel tarłowskimi wyrobami ceramicznymi. Zachowała się na przykład wzmianka, że w latach 1776-1778 niejaki starozakonny Jakub z Tarłowa spławiał wyroby garncarskie do Gdańska. O zaangażowaniu Żydów w handel ceramiką wspominał również Wiesław Barański pisał w Kronice Tarłowa, powołując się na relacje Julianny Barańskiej (1902-?), z domu Mańkowskiej:

Garncarstwo dawało zarobek lichszy niż bednarstwo. Garnek, który trzeba było ulepić, wysuszyć, wypalić, kosztował tanio, a wiele się przy tym napsuło, nawet już w drodze na targ. Do ubóstwa garncarzy przyczyniło się najwięcej to, że – podobnie jak bednarze – sami swoich wyrobów nie sprzedawali, ale odstępowali je hurtem na kopy Żydom. W Tarłowie trudniło się tym handlem kilka rodzin żydowskich mających sklepy pod sukiennicami i powodziło im się bez porównania lepiej niż samym rzemieślnikom.”

(Barański 1978)

Tomasz Letkiewicz – uczestnik flisów do Gdańska z towarem garncarskim

Naczynia, które pękły podczas wypału lub nie prezentowały się najlepiej, sprzedawano zazwyczaj najbiedniejszym przedstawicielom społeczności lokalnej. Lepszej jakości wyroby spieniężano, obwożąc je wozami po okolicznych i dalszych targach oraz jarmarkach. Prawdopodobnie jedynie wyselekcjonowane naczynia i inne, bardziej wartościowe przedmioty z gliny spławiano Wisłą w dół rzeki – do Torunia, Elbląga, Gdańska, a nawet Królewca.

Echem kontaktów handlowych mieszkańców Tarłowa z miastem nad Motławą jest m.in. zeznanie Jacentego Letkiewicza (lub Ledkiewicza, ok. 1742 – 1812), złożone w związku ze śmiercią jego brata Tomasza (? – 1806) (Ryc. 7):

… w roku tysiąc osiemset szóstym w miesiącach październiku lub listopadzie roku tegoż Tomasz Ledkiewicz będąc w Gdańsku z towarem garncarskim tam zachorowawszy w tym samym roku i tym samym czasie zaniesiony w lektyce do szpitala gdańskiego przy świętym Kazimierzu znajdującego się tamże zmarł i przy tymże kościele został pochowanym„.

Ryc. 7. Fragment zeznania Jacentego Letkiewicza dotyczącego czasu, okoliczności oraz miejsca śmierci i pochówku jego brata, Tomasza Letkiewicza (alegata do aktu nr 1812/27, Tarłów; źródło: Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza).

Zeznanie to zostało spisane w Tarłowie w dniu 8 stycznia 1812 roku, w domu Józefa Plichty (ok. 1776 – po 1822), pełniącego wówczas funkcję urzędnika cywilnego oraz zastępcy burmistrza miasta. Dokument ten stanowił załącznik do aktu ślubu Wawrzyńca Letkiewicza (1791-1858), syna zmarłego Tomasza i Katarzyny Stępniowskiej (lub Stępniewskiej, ok. 1796-1869). Sam Wawrzyniec, co istotne, również trudnił się flisem, co znajduje potwierdzenie w akcie urodzenia jego syna – Jana Szczepana Tomasza (Ryc. 8).

Ryc. 8. Fragment aktu urodzenia Jana Szczepana Tomasza Letkiewicza z 1812 roku. Jego ojciec, Wawrzyniec, został opisany jako „mieszczanin, flisem bawiący się, w Tarłowie zamieszkały, lat dwadzieścia dwa liczący” (akt nr 1812/244, Tarłów; źródło: Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza).

Niezależnie od powyższych wątpliwości, oba przywołane dokumenty zdają się potwierdzać, że zarówno Tomasz, jak i Wawrzyniec Letkiewicze nie byli garncarzami, lecz spławiaczami wyrobów garncarskich Wisłą. Najprawdopodobniej najmowali się do tej sezonowej pracy u polskich lub żydowskich handlarzy. Możliwe również, że spławiali nie tylko naczynia gliniane, ale i inne towary i surowce, takie jak drewno czy zboże.

Jakie wyroby ceramiczne mógł spławiać Tomasz Letkiewicz?

Chałupniczy charakter garncarstwa świętokrzyskiego – w tym tarłowskiego – przyczynił się do znikomej ilości zachowanych materiałów źródłowych dotyczących historii tego rzemiosła. Badania archeologiczne i etnograficzne pozwalają jednak sądzić, że lokalni garncarze wytwarzali przede wszystkim ceramikę użytkową, przeznaczoną do przygotowywania i przechowywania żywności (Ryc. 9). Ponadto, wyroby garncarskie spławiane przez Tomasza Letkiewicza i innych mieszkańców Tarłowa na przełomie XVIII i XIX wieku najprawdopodobniej miały postać ceramiki zgrzebnej, czyli nieglazurowanej.  Można przypuszczać, że były to głównie naczynia biskwitowe – pozbawione glazury i zdobione jedynie skromnym rytem o układzie pasowym.

Ryc. 9. Próby rekonstrukcji dawnych naczyń ceramicznych z regionu świętokrzyskiego: a) tradycyjnie szkliwione garnki z jednym uchem z warsztatu Henryka Rokity (Rędocin, pow. skarżyński), b) szkliwione dwojaki gliniane z warsztatu Pawła Pileckiego (Ostrowiec Świętkokrzyski, pow. ostrowiecki), c) makutra biskwitowa z warsztatu Jarosława Rodaka (Rędocin, pow. skarżyński), d) cedzak glazurowany z warsztatu Henryka Rokity (Rędocin, pow. skarżyński), e) rynienka glazurowana do topienia tłuszczu z warsztatu Jarosława Rodaka (Rędocin, pow. skarżyński), f) szkliwione dzbany na wodę i mleko z warsztatu Pawła Pileckiego (Ostrowiec Świętokrzyski, pow. ostrowiecki), g) olejaki glauzrowane z warsztatu Pawła Pileckiego (Ostrowiec Świętokrzyski, pow. ostrowiecki), h) szkliwiona buńka na olej z warsztatu Jarosława Rodaka (Rędocin, pow. skarżyński) (źródło: Gawlik 2008 / Muzeum Wsi Kieleckiej).

Za podstawowy typ tradycyjnego naczynia glinianego uznaje się garnek jedno- lub dwuuszny o jajowatym brzuścu, zwężającym się ku dołowi. Forma ta znana była już we wczesnym średniowieczu i przez wieki występowała w różnych rozmiarach. Charakterystyczną cechą tego typu naczyń było bardzo wąskie dno, dostosowane kształtem do gotowania na otwartym ogniu, rozpalanym bezpośrednio na glinianej podstawie. Zmiany w proporcjach i kształcie tych tradycyjnych garnków pojawiać się zaczęły dopiero wraz z upowszechnieniem kuchni z blachą, które wymusiło dostosowanie formy naczyń do nowych metod przygotowywania posiłków.

Z dawnym garncarstwem kojarzone są dwojaki – naczynia używane do przenoszenia posiłków na pole, zwłaszcza w czasie żniw i sianokosów. Składały się oz dwóch jednakowych, litrowych garnuszków połączonych ze sobą paskami gliny i wyposażonych w pierścieniowaty uchwyt. Niekiedy dołączano do nich również drewnianą przykrywkę z centralnym wcięciem.

Do powszechnie używanych naczyń glinianych należały różnego rodzaju misy (Ryc. 10), w tym makutry – przeznaczone do ucierania maku – oraz cedzaki, służące do odcedzania i płukania żywności.  Te ostatnie wyposażone były w otwory w dnie (rozmieszczone jednorodnie lub w grupach), a także często w uszy lub uchwyty; niekiedy miały również podstawkę lub nóżki. Do naczyń o podobnym charakterze zaliczały się rynienki do wytapiania słoniny – zazwyczaj trójnożne, z bocznym masywnym uchwytem lub uchwytami.

Ryc. 10. Nowożytna misa z białej gliny kaolinowej z Rudy Kościelnej (gm. Ćmielów, pow. ostrowiecki) (źródło: Muzeum Historyczno-Archeologiczne w Ostrowcu Świętokrzyskim)

Wśród naczyń ceramicznych nie mogło zabraknąć dzbanków, spośród których największe – osiągające nawet 50 cm wysokości – służyły do przechowywania wody. Wyroby te różniły się nie tylko wielkością i wysokością, lecz także proporcjami, profilem oraz formą kołnierza. Wzorniki garncarzy świętokrzyskich obejmowały z pewnością także naczynia o formach flaszowatych, takie jak różnorodne olejaki, buńki czy butle przeznaczone do przechowywania olejów roślinnych.

Oprócz właściwej produkcji garncarskiej wytwarzano również drobne przedmioty z gliny, takie jak zabawki, figurki, gwizdki czy wyroby o charakterze dewocyjnym. Czysto praktyczne zastosowanie miały natomiast gliniane świeczniki oraz większe kaganki, często wyposażone w miseczkowatą podstawę i niewielkie ucho do przenoszenia świecy.

Kiedy i jak przebiegał spław?

Główne spławy towarów Wisłą do Gdańska, Elbląga lub Królewca odbywały się dwa razy do roku – wiosną i jesienią. Pojedynczy rejs mógł trwać od kilku tygodni do trzech miesięcy, w zależności od odległości między przystanią początkową a portem docelowym oraz trudności napotykanych po drodze. Wyruszano zwykle w grupach, złożonych z kilku połączonych ze sobą jednostek pływających, z których każda miała kilku- lub kilkunastoosobową załogę.

Drewno i zboże należało do podstawowych surowców transportowanych Wisłą do Gdańska. Drewno spławiano w postaci tratew, formowanych z tafli – czyli połączonych ze sobą bali drewnianych. Pierwsza i ostatnia tratwa wyposażone były w drygawki, czyli długie, sięgające dziesięciu metrów, proste wiosła (Ryc. 11). Do zatrzymywania lub zmiany ich kursu używano nieco krótszych, zaostrzonych drewnianych pali – zwykle brzozowych lub bukowych – które wbijano w dno rzeki.  Cała operacja wymagała znacznej siły, zręczności i doskonałej koordynacji pracy załogi.

Ryc. 11. Spław drzewa na Wiśle (źródło: flisacy.net).

Zboże transportowano na płaskodennych statkach, takich jak berlinki, szkuty, dubasy czy komięgi. Podczas spływu z nurtem poruszano się przy użyciu wioseł, natomiast w drodze powrotnej wykorzystywano również żagle podnoszone na pojedynczym maszcie (Ryc. 12, 13 i 14). Wyjątek stanowiły komięgi – jednostki pozbawione masztu, przeznaczone z zasady do jednorazowego użytku. Po dotarciu do portu docelowego statki te rozbierano, a odzyskany materiał sprzedawano. Załogi natomiast wracały do domów drogą lądową. Ci, którzy nie sprzedali swoich jednostek lub tratew w mieście, musieli holować je z powrotem w górę rzeki – nierzadko przez setki kilometrów.

Ryc. 12. Polskie statki na Motławie u ujścia kanału Raduni , J.F. Schuster, 1770, według rys. F.A. Lohrmanna. W centralnej części rozległej kompozycji ukazana jest szkuta – statek przypominający wielką łódź z dziobem zakrzywionym ku górze i obudowaną częścią rufowa, służącą za mieszkanie dla szypra lub właściciela statku. Pośrodku statku nad zenzą (czyli miejscem odprowadzenia przesiąkającej wody), znajdował się drewniany stolec z otworem na maszt. Zboże sypano luzem po obu stronach zenzy, zabezpieczając je matami. W głębi, po prawej stronie, widoczna płynąca komięga. (źródło: PAN Biblioteka Gdańska)

Ryc. 13. Polskie statki wiślane na Motławie przy Długim Pobrzeżu, J.F. Schuster, 1770, według rys. F.A. Lohrmanna. Panorama ukazuje – po prawej stronie – duży, ciężko załadowany statek zwany polskim promem lub bykiem. W Gdańsku jednostki tego typu, podobnie jak komięgi, rozbierano po dopłynięciu, a pozyskane drewno sprzedawano na opał. Po lewej widoczny galar – również statek bezmasztowy, jednak zbudowany solidniej i i charakteryzujący się większą zwrotnością. (źródło: PAN Biblioteka Gdańska)

Ryc. 14. Ilustracja przedstawiająca most przy Zielonej Bramie, 1617, autorstwa I. Dicmann. Na pierwszym planie widoczny dubas załadowany zbożem, poruszany żaglem lub wiosłami (źródło: PAN Biblioteka Gdańska)

Flisacy wytworzyli specyficzny folklor, którego bezcennym źródłem poznania jest barokowy poemat Flis, to jest spuszczanie statków Wisłą i inszymi rzekami do niej przypadającymi, autorstwa Szymona Fabiana Klonowica. Ten czteroczęściowy utwór literacki, wydany po raz pierwszy w 1595 roku, stanowi nie tylko pouczającą opowieścią o zaletach i trudach żeglugi rzecznej oraz handlu wiślanego, lecz także pozwala zapoznać się z fachową terminologią flisacką. Dodatkowo, Flis pełni funkcję przewodnika – to wciągająca relacja opisująca Wisłę, jej dopływy oraz miasta położone wzdłuż biegu rzeki.

Także i nasz flis ma swoje ustawy,

A którzy grzeszą przeciw nim, jest na nie

Ma swe przezwiska i osobne sprawy,

Srogie karanie.

A te przezwiska od Niemców są wzięte,

A w polskich flisów porządek przyjęte,

Nie dziwujże nam że źle wymawiamy,

Co z Niemiec mamy.”

(Klonowic 1595)

Flisacy stanowili na tyle liczną i zorganizowaną grupę zawodową, że już w XVII wieku utworzyli własną organizację, przypominającą miejski cech rzemieślniczy. Król Władysław IV Waza nadał im wówczas dość rozległe przywileje cechowe. Zgodnie z obowiązującą hierarchią, na czele transportu płynął retman – osoba posiadająca najlepszą znajomość rzeki, wskazująca statkom i ich załogom bezpieczną drogę, omijającą mielizny, zatory i wiry. Pozostała część załogi, w skład której wchodzili m.in. sternicy, starsi flisacy (przednicy) i kucharze, rekrutowała się najczęściej z chłopów pańszczyźnianych (na statkach należących do szlachty i magnaterii) lub wolnonajemnych flisaków – określanych również jako flisy, fliśnicy lub oryle (na statkach mieszczańskich). Ważną rolę podczas spławu odgrywał także szyper – zazwyczaj pochodzenia szlacheckiego – będący pomocnikiem właściciela towaru. To on odpowiadał za organizację transportu, jego przygotowanie oraz rozliczenia finansowe.

Bo kiedy już flis zasmakuje komu,

Już się na wiosnę nie zostoi w domu,

Już ciecze ze krą do Gdańska w komiędze,

Boi się nędze.

Choćby mu stawiał najlepszą zwierzynę,

Przecie on woli flisowską jarzynę.

Kiedy już tam raz tego, abo ze trzy,

Grochu zawietrzy.

Choćby mu złote Merkurius słowa

Lał krasomowny, wszystka myśl flisowa

Na Wiśle pływa za swoim rotmanem,

Jak za hetmanem.”

(Klonowic 1595)

Po rozpoczęciu spławu rzadko schodzono na ląd. Na statkach i tratwach nocowano w budach (szyprowie i retmani) lub w szałasach krytych słomą (pozostali członkowie załogi) (Ryc. 15). Na miejscu, na prowizorycznym palenisku, przygotowywano też proste posiłki. Jednym z popularnych dań był tzw. chleb flisacki, którego podstawę stanowiła mąka razowa lub żytnia z dodatkiem skwarków ze smalcu bądź przetopionej słoniny. Formowany w duże bochenki,  był pożywny, smaczny, i długo zachowywał świeżość – co czyniło go idealnym pożywieniem na długie rejsy. 

Ryc. 15. Flisacy spławiających drewno Wisłą w okolicach Torunia (źródło: flisacy.net)

Każdy dzień spławu rozpoczynał się bladym świtem, któremu – według niektórych źródeł -towarzyszyło odśpiewanie pieśni religijnej Kiedy ranne wstają zorze autorstwa Franciszka Karpińskiego. Był to jednak zwyczaj późny, bo XIX-wieczny, związany z faktem ukazania się tekstu drukiem dopiero w 1792 roku. Niewątpliwie znacznie starszą tradycję stanowiły poranne i wieczorne modlitwy flisaków do swojej patronki – św. Barbary, która miała otaczać ich opieką podczas pracy na rzece i chronić przed nagłą śmiercią. Jej kult rozwijał się w Polsce od XIII wieku, a w miastach nad Wisłą istniało wiele miejsc jej poświęconych – m.in. w Chełmnie, Czerwińsku, Gdańsku, Płocku, Sartowicach, Starogrodzie i Toruniu.

Kościół św. Barbary na Długich Ogrodach w Gdańsku (Ryc. 16) był tłumnie odwiedzany przez flisaków, którzy posiadali tam również własny szpital pod tym samym wezwaniem. Czy to właśnie na przylegającym do tej świątyni cmentarzu został pochowany Tomasz Letkiewicz? W zeznaniu jego brata, złożonym sześć lat po śmierci Tomasza, mowa co prawda o szpitalu przykościelnym p.w. św. Kazimierza – jednak w dziejach Gdańska sprzed 1945 roku brak wzmianki o istnieniu takiego kościoła czy szpitala. Biorąc pod uwagę, że święty Kazimierz – jeden z patronów Rzeczpospolitej Obojga Narodów – był postacią typowo katolicką, trudno sobie wyobrazić, by jego kult znalazł instytucjonalne odzwierciedlenie w przeważająco protestanckim Gdańsku. Kwestia, czy nazwa miejsca śmierci i pochówku Tomasza Letkiewicza została przekazana błędnie, a jeśli tak – jakiego rodzaju był to błąd – pozostaje wciąż nierozstrzygnięta.

Ryc. 16. Kościół św. Barbary w Gdańsku, Matthaeus Deisch, 1761-1765 (źródło: Gedanopedia).

Niezależnie od powyższych wątpliwości, warto ponownie przywołać tekst poematu Flis Sebastiana Fabiana Klonowica – tym razem opisujący ostatni odcinek spławu do Gdańska. Autor wymienia w nim ówczesne osady podmiejskie, dziś wchodzące w skład miasta, takie jak Górki oraz Krakowiec. Z flisactwem wiąże się również nazwa jednej z dzisiejszych gdańskich dzielnic – Przeróbki. Odnosi się ona do nadwiślańskiego miejsca, gdzie odbywała się przeróbka zboża spławianego statkami – czynność istotna dla dalszego handlu i magazynowania towaru.

Wtem się Szkarpawa z Leniwką rozstawa,

Na swoim nurcie każda z nich przestawa.

Szkarpawa płynie do Królewca sobie,

Leniwka k’ sobie.

Szkarpawa bystra wszystkiej Wisły głowa,

Nurt samorodny; kopana zaś owa

Niesie do Gdańska naszą oziminę,

W cudzą krainę.

Między Szkarpawą i Leniwką padła

Wyspa niemała; klinem sobie siadła.

Niemcy Neryngiem, Polacy swą mową

Mierzeją zową.

Tę wyspę rzeki opasały z boku,

Morze ją kończy prawie jakby w kroku.

W tym kącie Głowa, w drugim zasadzona

Laternia ona.

Stara Leniwka czyni ostrów nowy

Z Leniwką nową, porządny, wierzbowy.

Wnetże nadjedzie i karczmę czerwoną,

Kto ma twarz słoną.

Poniże Bonsag wieś na prawym brzegu,

Tamże i Górki, niedaleko biegu,

Do Białej karczmy masz przed sobą flisie,

Chceszli, napij się.

Po prawej ręce masz Krakowiec z Rzymem,

A iż tak mam rzec bracie prostym rymem,

Możesz się napić w obudwu po trosze,

Jeśli masz grosze.

Przed Gdańskiem Gęsia karczma na ostatku,

Którą już sobie miej miasto przydatku;

Ztąd już dojedziesz do samej Motławy,

Jak rycerz prawy.

(Klonowic 1595)

W przywołanym fragmencie poematu Klonowic wspomina także podmiejskie karczmy leżące na szlaku spławu Wisłą: Białą Karczmę, Karczmę Rzym oraz Gęsią Karczmę (Ryc. 17). W źródłach historycznych pojawiają się one od XVI wieku aż do końca II wojny światowej. Czy mogli bywać w nich trudniący się flisem Letkiewicze z Tarłowa? W przypadku dwóch pierwszych karczm nie sposób tego wykluczyć. Trudno jednak uwierzyć, by mogli gościć w Gęsiej Karczmie, odwiedzanej m.in. przez króla Jana III Sobieskiego (w 1678 roku), królową-wdowę Marysieńkę (w 1697 roku) czy cara Piotra I Wielkiego (w latach 1716 i 1717).

Ryc. 17. Fragment uproszczonej mapy okolic Gdańska z XVIII wieku, przedstawiający lokalizację opisanych przez S.F. Klonwica podmiejskich osad i karczm (źródło: opracowanie własne na podstawie ogólnodostępnych map archiwalnych Gdańska).

Letkiewicze z dużym prawdopodobieństwem mogli natomiast zatrzymywać się w karczmie oraz obozować na Polskim Haku – przy ujściu Motławy do Martwej Wisły. Obszar ten, którego nazwę można tłumaczyć jako „polski piasek„, „polską mieliznę” lub „polski przylądek„, był popularnym miejscem postoju dla polskojęzycznych flisaków w ówczesnym niemieckojęzycznym Gdańsku. Polski Hak pełnił ponadto funkcję rogatki wodnej, rozdzielającej port zewnętrzny od portu wewnętrznego. Wieczorami obsługa znajdującego się tu blokhauzu zamykała nurt Motławy za pomocą drąga, uniemożliwiając dalszy ruch jednostek.

Tylko na prawo puść Leniwkę w morze,

Niechaj je kto chce okrętami orze;

Ty się w Motławę k’ sobie, daj się Bogu,

Udaj do progu.

Drągiem to zową, kędy port zawarto,

Pod miasto przystęp swawolny zaparto,

Przeto ty czekaj, aż ci drąg odwiodą,

Nie trącaj brodą.

(Klonowic 1595)

Klejnot w koronie Rzeczypospolitej

Można się jedynie domyślać jakie wrażenie wywierał Gdańsk na Tomaszu i Wawrzyńcu Letkiewiczach – o ile w ogóle dotarli oni kiedykolwiek na Główne lub Stare Miasto. Na przełomie XVIII i XIX wieku Gdańsk miał już za sobą czasy największej świetności, kiedy to uchodził za „klejnot w koronie Rzeczypospolitej„. Od 1793 roku, w wyniku II rozbioru, miasto znalazło się w granicach Królestwa Prus i zostało odcięte od swojego naturalnego zaplecza gospodarczego. Krótki okres funkcjonowania Wolnego Miasta Gdańska (1807-1814), zależnego od Cesarstwa Francuskiego, a następnie dalsze trwanie pod panowaniem pruskim (1815-1871) wiązały się z wyraźnym spowolnieniem jego rozwoju. Mimo to jego przestrzeń kulturowa Gdańska – jego architektura, tradycje i mieszkańcy – nadal stanowiła punkt odniesienia dla wielu mniejszych ośrodków, takich jak chociażby Tarłów.

Tu już przyjedziesz do misternej windy,

Tu ujrzysz dziwnych rzeczy na przebindy,

Jakom powiedział, już tu masz szpiklerze,

Masz i machlerze.

Masz Zielony most, cel naszej roboty,

Tu wzwody, wschody, dziwne kołowroty,

Masz wagę, trety, ławy, dziwne sprawy,

Różne zabawy.

Tu masz okręty z płóciennemi skrzydły,

Tu masz z za morza trefne skrzydływidły,

Maszty wyniosłe z bocianiemi gniazdy,

Pod same gwiazdy.

Tu w strayjetkach masz śmiałe bosmany,

Masz z dalekich stron kupce i ziemiany,

Przedawaj, kupuj, handluj, bij dłonią w dłoń,

Zysk sobie ugoń.

(Klonowic 1595)

Zarobione podczas spławów pieniądze musiały wystarczyć flisackiej rodzinie na całoroczne utrzymanie. Niektórzy powracający z Gdańska flisacy przywozili ze sobą także różnego rodzaju towary, które po powrocie do domu sprzedawali. Były to zazwyczaj produkty niedostępne lokalnie, takie jak kolorowe nici do haftowania i zdobienia strojów, igły, chusty czy korale.

Upadek flisactwa i garncarstwa

W XIX wieku liczba flisaków znacznie się zmniejszyła, a zakres ich działalności ograniczył się głównie do spławu drewna tratwami – co było skutkiem restrykcji nałożonych przez władze zaborcze. Z czasem także i ten rodzaj transportu przestał być opłacalny, m.in. z powodu rozwoju kolei żelaznej, która umożliwiała znacznie szybszy i bardziej efektywny przewóz towarów. Flisacy zaczęli podejmować się innych zajęć, a nadrzeczne warsztaty stopniowo upadały. Po zakończeniu II wojny światowej flis długodystansowy do Gdańska zupełnie zanikł, podobnie jak sam zawód flisaka. Ostatni zarobkowy spław rzeczy odbył się w 1968 roku – w czasie, gdy rozpoczęto budowę systemu kaskad, zapór, elektrowni, śluz i sztucznych zbiorników wodnych w obrębie Dolnej Wisły. Negatywny wpływ tych inwestycji na żeglugę śródlądową oraz środowisko naturalne szczegółowo opisuje Jan Mencwel.   

Podobny los, co flisactwo, spotkał również garncarstwo. Rozwijający się od początku XIX wieku przemysł, w tym manufaktury produkujące naczynia fajansowe i porcelanowe, uniezależnił małe miasta i wsie od lokalnej produkcji, co przyczyniło się do jej stopniowego zaniku. Garncarze, którzy nie potrafili dostosować swojej oferty do zmieniających się oczekiwań rynku, zmuszeni byli szukać odbiorców wśród uboższej ludności. Rzemiosło tradycyjne, nieobjęte mechanizacją, zaczęło nabrierać cech przemysłu ludowego, a funkcja użytkowa ceramiki ustępowała coraz częściej funkcji dekoracyjnej. W Tarłowie silne niegdyś tradycje garncarskie zanikły jednak bez śladu. Za symboliczny moment ich końca można uznać przełom lat 60-tych i 70-tych XIX wieku: w 1869 roku, na mocy carskiego ukazu, miejscowość utraciła prawa miejskie, a cztery lata później epidemia cholery zdziesiątkowała lokalną społeczność, powodując śmierć m.in. ostatnich mistrzów garncarskiego fachu i członków ich rodzin.  

Kontynuowanie tradycji

W ostatnich kilkudziesięciu latach podejmowano mniej lub bardziej udane próby wskrzeszania dawnych tradycji. W przypadku garncarstwa przyjęły one formę dekoracyjnego rzemiosła ludowego, rozwijanego w regionie świętokrzyskim jedynie w kilku ośrodkach, wspieranych m.in. przez Stowarzyszenie Twórców Ludowych, Oddział Ziemi Kieleckiej. Do takich miejsc należą m.in. prywatne pracownie w Bałtowie, Chałupkach, Miedzianej Górze, Mircu, Obicach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Rędocinie i Stąporkowie. Wspólną cechą charakterystyczną – a zarazem znakiem rozpoznawczym tych ośrodków – jest ceramika figuralna oraz rzeźby wykonywane w glinie.

Kultywowaniem dawnych tradycji i obyczajów flisackich zajmuje się Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej p.w. św. Barbary, założone w 1991 roku przez potomków retmanów i orylów. Organizacja ta regularnie organizuje spławy flisackie do różnych części kraju, w tym z Ulanowa do Gdańska. Co więcej, tradycja flisactwa – pielęgnowana nie tylko w Polsce, ale także Austrii, Czechach, Hiszpanii, Łotwie i Niemczech – została w 2022 roku wpisana na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO.

Post scriptum

Tradycja flisacka wciąż pozostaje częściowo żywa w rodzinie Letkiewiczów. W 2024 roku, podczas uroczystej gali w Sandomierzu, w obecności flisaków, żeglarzy, marynarzy, szkutników i wodniaków z całej Polski, odznaką Kawalera Orderu Rzeki Wisły uhonorowany został Zdzisław Gołda z Łuczynowa (gm. Kozienice, pow. kozienicki). Ten doświadczony instruktor żeglarstwa, pasjonat oraz współorganizator m.in. królewskich regat na Wiśle, jest prywatnie mężem Ewy Gołdy, córki Karola Letkiewicza i Tekli z d. Janowskiej – a zarazem potomkini Tomasza i Wawrzyńca Letkiewiczów*.

* Dziękuję Jarosławowi Janowskiemu z Warszawy za podzielenie się informacjami na temat Zdzisława i Ewy Gołdów. Wzmianka o nich oraz ich pasji do żeglarstwa i wodniactwa stanowi cenne i symboliczne zwieńczenie niniejszego artykułu.

marek z. barański

Bibliografia

Dokumenty archiwalne

1810/22: Akt zejścia Jana Piotrkiewicza. Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

1812/? Zeznanie Jacentego Letkiewicza dotyczące czasu, okoliczności oraz miejsca śmierci i pochówku jego brata, Tomasza Letkiewicza. Alegata do aktu ślubu Wawrzyńca Letkiewicza i Katarzyny Stępniowskiej (akt nr 1812/105). Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

1812/27: Akt ślubu Wawrzyńca Letkiewicza z Katarzyną Stępniowską. Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

1812/105: Akt zgonu Feliksa Rejskiego. Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

1812/244: Akt urodzenia Jana Szczepana Tomasza Letkiewicza. Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

1813/71: Akt urodzenia Antoniego Dyktanowicza. Akt Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

1813/147: Akt zgonu Magdaleny Witkowskiej, z d. Pakulskiej. Akt metrykalny parafii rzymsko-katolickiej p.w. Świętej Trójcy w Tarłowie. Archiwum Państwowe w Kielcach / serwis Metryki GenBaza.

Publikacje naukowe i popularno-naukowe

Barański, W. (1978): Kronika Tarłowa. Wyd. ???

Chwalba, A. (2023): Wisła. Biografia rzeki. Wyd. Literackie.

Cieślak, E. (red.) (1993): Historia Gdańska, t. III/ 1-2. PAN.

Fijałkowska, E., Fijałkowski, J. (1970): O występowaniu glin garncarskich w rejonie Ostrowca Świętokrzyskiego. Rocznik Muzeum Świętokrzyskiego 6, s. 547-577.

Gawlik, L. (2008): Ceramika ludowa Kielecczyzny. Formy i zdobienia. Wyd. PANZET.

Jakrzewska-Śnieżko, Z. (1985): Gdańsk w dawnych rycinach. Wyd. Ossolineum.

Klonowic, S.F. (1595): Flis to jest spuszczanie statków Wisłą i inszemi rzekami do niej przypadającemi.  

Kościelak, S. (2012): Katolicy w protestanckim Gdańsku od drugiej połowy XVI do końca XVIII wieku. Wyd. Uniwersytetu Gdańskiego.

Kupisiński Svd, Z. (2012): Kult świętej Barbary w polskiej religijności ludowej. Roczniki Teologii Fundamentalnej i Religiologii, t. 4 (59). s. ?-?.

Mencwel, J. (2023): Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać. ?, Wyd. Krytyki Politycznej.

Reinfuss, R. (1951): Brzostek – zapomniany ośrodek ludowego garncarstwa. Polska Sztuka Ludowa V.6, s. 167-170. 

Reinfuss, R. (1955): Garncarstwo ludowe. Wyd. Sztuka.

Reinfuss, R. (1960): Piece w polskim garncarstwie ludowym. Etnografia Polska III, Polska Akademia Nauk, s. 329-350.

Sachs, H. (1568): Eygentliche Beschreibung aller Stände auff Erden, hoher und nidriger, geistlicher und weltlicher, aller Künsten, Handwercken und Händeln. Frankfurt am Main. https://de.wikisource.org/wiki/Eygentliche_Beschreibung_Aller_St%C3%A4nde_auff_Erden (data dostępu: 5.1.2025)

Sadkowski, W. (2016): Kościół św. Trójcy w Tarłowie. Wyd. Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Tarłowskiej, cz. 8 https://tarlow.pl/files/file_add/download/126_tpzt-cz.8.pdf

Skotnicka, J. (2012): Garncarstwo w zbiorach etnograficznych Muzeum Narodowego w Kielcach. Świętokrzyskie 8 (12), s. 94-100.

Wawruch, H. (?): Świat z gliny wyczarowany. Ulotka informacyjna Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie.

Słowniki i encyklopedie

Gedanopedia – Encyklopedia Gdańska, https://gedanopedia.pl (data dostępu: 5.1.2025)

Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, tom XII, Warszawa: nakł. Filipa Sulimierskiego i Władysława Walewskiego, 1880-1914.

Strony internetowe

Historia Gminy Tarłów (autor artykułu: ?; data publikacji: ?), https://tarlow.pl (data dostępu: 5.1.2025)

Koło garncarskie ze Studziennego Lasu (autor artykułu: M. Zych; data publikacji: ?), https://etnomuzeum.eu (data dostępu: 5.1.2025)

Kult św. Barbary w Toruniu i na Pomorzu (autor artykułu: ?; data publikacji: ?), https://toruntour.pl (data dostępu: 5.1.2025)

Sandomierz stolicą flisaków. VI Gala Orderu Rzeki Wisły (autor: J. Strzyż; data publikacji: 19.2.2024), https://stv.info (data dostępu: 19.1.2025)

Dodaj komentarz